Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kwiatek.wroclaw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra17/ftp/kwiatek.wroclaw.pl/paka.php on line 5
Danny’emu nie podobało się to spojrzenie. Skulił ramiona, żeby stać się jak najmniejszym.

Danny’emu nie podobało się to spojrzenie. Skulił ramiona, żeby stać się jak najmniejszym.

  • Gotard

Danny’emu nie podobało się to spojrzenie. Skulił ramiona, żeby stać się jak najmniejszym.

28 February 2021 by Gotard

Dziesięć minut później mężczyzna spojrzał na młodszego kolegę. – Tutaj? – Miejsce dobre jak każde inne. – Hej, ty – policjant zwrócił się do Danny’ego. – Trzymaj się. Wóz nagle skręcił i zaczął podskakiwać na poboczu drogi. Danny pomyślał, że kierowca zahamuje. Ale on jeszcze przyspieszył. Bum. Siła uderzenia rzuciła chłopca do przodu na szybę kuloodporną. Zamrugał oczami. Wokół wirował tuman kurzu. Kiedy Danny w końcu oprzytomniał, zdał sobie sprawę, że wóz patrolowy uderzył o drzewo. Spod maski wydobywała się para. Policjanci wyglądali na oszołomionych, młodszemu krew spływała po czole. – Cholera – wymamrotał i skrzywił się, dotykając rany. – Cholera, będzie wyglądać autentycznie. – Wysiadaj – rozkazał starszy policjant. Krwawiła mu warga, a policzek wyglądał na posiniaczony. – Na litość boską – powiedział z większym zniecierpliwieniem – bierz kluczyki i jazda stąd. Tata ci nic nie mówił? Danny w końcu zdał sobie sprawę, że tylne drzwi są otwarte. Zrobił to któryś z nich, czy może same się otworzyły pod wpływem uderzenia? Nie pamiętał. Ciało Denmy’ego zaczęło się poruszać jakby bez udziału jego woli. Wysiadł z wozu. Obaj policjanci jęczeli. Ktoś odezwał się skrzekliwie przez radio. Zaczęli jęczeć jeszcze głośniej, a starszy z nich wskazał na kluczyki dyndające mu przy pasie. Danny chwycił je i rozpiął kajdanki. Zauważył, że nadjeżdża następny policyjny wóz, ale już nie z Cabot. Ten był z Bakersville i Danny od razu poznał, kto siedzi za kierownicą. Rzucił kluczyki w trawę. Skoczył do przodu i wyrwał zaskoczonemu policjantowi broń. Oczy mężczyzny pobielały ze strachu. Zaczął coś bełkotać, ale Danny nie czekał, żeby go wysłuchać. Mgła podniosła się. Nie miał już wątpliwości. Biegł. Prosto do wąwozu. Przedzierał się przez zarośla. Słyszał wołania policjantów i ojca. – Czekaj, czekaj, próbujemy ci pomóc. – Synu, proszę... Danny przyspieszył. Miał teraz broń i dokładnie wiedział, co z nią zrobi. Przecież nie był głupi. Tuż po siedemnastej trzydzieści dyrektor Steven Vander Zanden wjechał na zaokrąglony podjazd przed swoim domem. Abigail siedziała obok męża, trzymając go za rękę. Od strzelaniny wyraźnie czuła potrzebę fizycznej bliskości. Częściej gładziła go po policzku, przytulała się podczas snu. Od lat nie była wobec niego tak czuła i Steven nie wiedział, co ma o tym myśleć. Smutek i poczucie winy związane z Melissą sprawiły, że był żonie wdzięczny za kontakt, którego tak bardzo potrzebował. A jednak im ona była milsza, tym on czuł się gorzej. Dzisiaj zrozumiał, że musi powiedzieć jej prawdę. Po prostu wszystko otwarcie wyjawić. I zobaczyć, co Abigail zrobi. Ale rano żona zaproponowała, żeby pojechali na plażę, odpoczęli trochę. Od czasu strzelaniny był bardzo zapracowany. Tylu ludzi potrzebowało pomocy i tyle wątpliwości nie pozwalało mu zmrużyć oka. Miną miesiące, zanim upora się z konsekwencjami tej tragedii. Miesiące, zanim znowu zdoła być dobrym dyrektorem szkoły i przewodnikiem uczniów. Abigail miała na sobie nową letnią sukienkę, którą wczoraj widocznie kupiła u Searsa. Intensywny błękit ożywiał jej oczy i Steven złapał się na tym, że obserwuje ją. Zauważył, jak się uśmiecha. W końcu dotarło do niego, że ona go po prostu uwodzi. Delikatnie, subtelnie, pozostawiając mu dużo swobody. Zdał sobie sprawę, że myśli o dawnych czasach, kiedy byli świeżo po ślubie i spędzali całe godziny, gawędząc i chichocząc na sofie. Zawsze podziwiał rozsądek żony i sposób, w jaki pozwalała mu się czuć silnym, choć przez całe życie odgrywał rolę słabeusza, który nigdy nie potrafił zostać bohaterem na boisku. Pamiętał, jak bardzo pociągała go, zanim do Bakersville przybyła Melissa Avalon ze swoim olśniewającym uśmiechem. Przed piątą podjął już decyzję. Popełnił błąd, osobistą pomyłkę. Miał nadzieję, że żona

Posted in: Bez kategorii Tagged: wioletta willas, instagram wierzbicka, kinga duda instagram,

Najczęściej czytane:

Gniewnie otarła twarz dłonią.

- Nie. Czemu miałabym płakać? - Właśnie o to pytam. - Nie płakałam. ... [Read more...]

śnie przywiózł do zamku Henry'ego, abso¬lutnie przekonany, że na tym koniec bezsensownego prze¬rzucania się dzieckiem. Ponieważ miał to być jego ostatni dzień z Henrym, odłożył na bok wszystkie inne sprawy i poświęcił się wyłącznie bratankowi. Nie miał pojęcia, jak wspaniale można spędzić czas z takim malcem! Owszem, było to męczące, ale jednocześnie dawało tyle radości i energii, że... że warto było. ...

Zadowolony Henry spał teraz słodko na jego rękach. Do¬minik uśmiechnął się zagadkowo na ten widok. - O czym ty mówisz? To niemożliwe! – wybuchnął Mark. - A jednak, Wasza Wysokość. Panienka Tammy spakowała swoje rzeczy, zawiozła panicza Henry'ego do Renouys i bezpośrednio stamtąd pojechała na lotnisko. ... [Read more...]

Twarz Małego Księcia rozjaśniło ożywienie w oczach i uśmiech:

- I pewnie wciąż się martwi, czy baranek nie zjadł ciebie... "Nie chcę już pić. Potrzebuję przyjaciela. Przyjedź." - choć pod tymi słowami był bardzo nieczytelny podpis, Mały Książę nie miał wątpliwości, że list, doręczony mu przez wędrowne ptaki, był napisany przez Pijaka. Ponieważ ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiatek.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste