jakby barierka została niedawno naprawiona albo wzmocniona,
ale w papierach zarzadu dróg nie ma wzmianki o ¿adnych naprawach na tym odcinku w ciagu ostatnich pieciu lat. - Tak czy inaczej pekła. - Paterno przygryzł kciuk i skrzywił sie z niesmakiem. To wszystko nie ma sensu. Cos tu jest nie tak. Dwoje ludzi nie ¿yje, a kobieta, która prowadziła mercedesa i prawdopodobnie spowodowała wypadek, szczesliwie straciła pamiec. Teraz na scenie pojawia sie jeszcze jeden gracz, czyli ktos, kto byc mo¿e zabił Charlesa Biggsa. Czy mo¿liwe, ¿e Biggs był celem, jesli to istotnie była zaplanowana akcja? Czy od poczatku poda¿ali fałszywym tropem? - Sprawdz dokładnie tego Biggsa. - Ju¿ sprawdziłam. Niewinny jak dziewica. ¯adnych aresztowan, raz zaparkował w niedozwolonym miejscu, ¿onaty od czterdziestu lat z jedna kobieta, posłał dwoje dzieci do college'u. Oprócz niezale¿nej firmy transportowej, w której skład wchodziła tylko ta jedna cie¿arówka, miał te¿ niewielka szkółke choinek w Oregonie. Nigdy nawet nie oszukiwał na podatkach. On i jego pani zgarneli prawie dwiescie tysiecy z jego polisy emerytalnej. Ostatnio Biggs spedzał czas, głównie łowiac ryby w pobli¿u Bend i uczac wnuki wedkowac i polowac. Ani słowa o narkotykach, alkoholu czy przemocy domowej. Ten facet prowadził sie jak prawdziwy harcerz. - Wracamy wiec do Marli Cahill i Pam Delacroix. - Paterno dopił kawe, zmiał kubek i wrzucił go do przepełnionego kosza na smieci. Chryste, co za burdel. - Szkoda, ¿e Biggs nie odzyskał przytomnosci - mruknał, energicznie ¿ujac gume. Czuł, ¿e zaraz dopadnie go zgaga. - Powiedz mi, gdy tylko przyjda wyniki autopsji. Fatalnie, ¿e Biggs ju¿ nigdy nie powie nam, co widział. 115 - Jesli o to chodzi, mo¿emy liczyc ju¿ tylko na Marle Cahill. - Janet usmiechneła sie chłodno. - Kiedy odzyska pamiec. - Co mo¿e nigdy nie nastapic. Gdzie ja jestem? Marla otworzyła oczy i zobaczyła nieznany pokój, pełen obcych sprzetów. Przez chwile rozgladała sie wokół, zdezorientowana, zaraz jednak przypomniała sobie, ¿e jest w domu. ¯e to jej pokój. Jej łó¿ko. Jej... wszystko. Jak długo spała? Przez ¿aluzje do pokoju wpadało szarawe swiatło, ale Marla miała pełny pecherz i była dziwnie ocie¿ała, doszła wiec do wniosku, ¿e musiała spac cała dobe. W ustach czuła nieprzyjemny posmak, włosy wydawały jej sie brudne i wilgotne od potu. Nie słyszała, jak Alex wchodził do pokoju, nie słyszała płaczu dziecka, spała jak zabita. W staniku i majtkach powlokła sie do łazienki, skorzystała z toalety i ochlapała twarz zimna woda, unikajac spogladania na swoje ¿ałosne odbicie w lustrze. Przy umywalce wisiały swie¿e reczniki. Rozebrała sie i weszła do oszklonej kabiny dosc du¿ej, by jednoczesnie mogły brac w niej prysznic dwie osoby. Podniosła srebrna gałke. Goraca woda parzyła jej skóre, rozgrzewajac miesnie. Ostro¿nie, starajac sie nie dotykac