bił. - Wzrok Imogen stwardniał. - Ani w ogóle naprawdę mnie nie
dotknął, bo o tym właśnie myślicie, co? - Powiedziałaś „naprawdę" - zauważyła Ripon. - Że „naprawdę" cię nie dotknął. Imogen wzruszyła ramionami. - Zakładał mi pas cnoty. Sama nie dałabym rady, to bardzo trudne. - Jak się wtedy czułaś? - Świetnie. - Znów ten ruch ramion. - Trochę dziwnie z początku, a potem już mi nie przeszkadzał. Lubiłam to nawet. - Westchnęła cicho. - Ale kiedy tatuś umarł, chyba rozumiałam już trochę więcej i dlatego schowałam te rzeczy. Wiedziałam, że tatuś miał rację, nikt by tego nie zrozumiał, nawet Flic. - Znów przez jej twarz przemknął uśmieszek. - Ją niezbyt interesuje seks. - Nie wiedziała, że pozowałaś ojcu? - spytała Zuzanna. - Nie... Ale kiedy kazała mi się pozbyć rysunków, pomyślałam... tylko przez moment... że może już je widziała. - Może tak było - zasugerowała Ripon. - Nie! Flic wiedziała, że mam fioła na punkcie prywatności. Że nie cierpię wścibstwa. Ona zawsze była wobec mnie uczciwa, gdyby je odkryła, powiedziałaby mi. I tu się myliła. Jane Ripon i Zuzanna dowiedziały się tego podczas następnej sesji z Flic w Holloway. Rozmawiały z nią o tym, co czuła, zanim wyruszyła śladem Izabeli na stację Hampstead. Kiedy Jane poruszyła temat rysunków, w oczach Flic błysnęła czujność. - Imo wam o nich mówiła? Ani konsultantka, ani Zuzanna nie odpowiedziały. - Nigdy nie sądziłam, że się na to zdobędzie. Ale często się zastanawiałam, czy dla jej dobra nie powinnam kogoś zawiadomić. - Opowiesz nam o tym teraz? - spytała Jane. - Ale o czym? Przecież Imo już wam powiedziała. - Ona myśli, że nie wiedziałaś o tych szkicach - wyjaśniła Zuzanna. - Aż do tamtej soboty. Flic rozważała przez chwilę tę informację. Więzienie zebrało już swoje żniwo; podobnie jak siostra, Flic w tamtych dniach przypominała własny cień. Włosy miała w strąkach, twarz całą w bliznach, 371 poparzone ręce wciąż ją bolały. Pod względem umysłowym jednak pozostała bystra jak zawsze. - Widziałam ich - oświadczyła prosto z mostu. - Mam na myśli Imo z ojcem, nie rysunki. Pewnego dnia, kiedy Imo miała raptem dziesięć lat. Terapeutki milczały wyczekująco. - Mama gdzieś wyszła, a mnie ktoś podwiózł ze szkoły, więc wróci łam trochę wcześniej. Imo jeszcze nie chodziła ze mną do The Grange. Weszłam do pracowni, bo szukałam tatusia... Nie zawołałam, to akurat pamiętam, bo chyba chciałam go zaskoczyć. Nie usłyszał mnie. Ona także... Zawiesiła głos, przyglądając się pilnie obu kobietom. Dostrzegły to już wcześniej: Flic, kiedy miała nastrój do rozmowy, lubiła badać ich reakcję. Raczej nie miały przy tym wrażenia - odwrotnie niż w wypadku Imogen - że Flic chce pozbyć się ciężaru. Częściej też niż