- Wiesz chyba, że to Richard był powodem, dla którego Karo
zwróciła się do mnie po raz pierwszy o pomoc - powiedziała Zuzanna. - Sam ją do tego zmusił. Poznała go na otwarciu galerii w Camden Town. Kiedy wyjawiła mu swój zawód, Richard oświadczył, że jego żonie przydałaby się terapia. Opisał Karolinę jako osobę z niską samooceną. Jego zdaniem to głupie, bo przecież jest bardzo ładna i naprawdę ma za co być wdzięczna losowi, tylko żeby wreszcie to dostrzegła... - Zachowywał się jak wyraźny seksista i miał obsesję na własnym punkcie. Traktował Karo jak swoją własność, tak naprawdę wcale go nie interesowały ani jej zdolności, ani uczucia. - I bałaś się, że ja jestem taki sam - dodał Matthew. - Tak, chyba masz rację. - To tylko jeden przykład na to, że Karo nie umiała zmierzyć się z rzeczywistością - zauważyła Sylwia. - Postanowiła widzieć w Richardzie same dobre strony, a jeśli pojawiały się jakieś problemy, wolała obwiniać siebie. - Natomiast Flic - wtrąciła się Zuzanna - wykorzystywała swoje talenty do korygowania rzeczywistości, by obciążyć ojczyma. - Chociaż powie, że robiła to dla dobra rodziny - zasugerował Matthew. - To pewnie prawda, tyle że z jej osobistego punktu widzenia. Jane Ripon w zasadzie zgadza się z tobą, Matthew. Jeśli Flic się boi albo nienawidzi kogoś lub czegoś, jeśli czuje się zagrożona albo ktoś, kogo kocha, jest zagrożony - wtedy po prostu tworzy nową „wersję" albo wymazuje wszystko z pamięci. - A jednak według ciebie - spytała Sylwia - nie wymazała z pamięci tego, co zrobiła Izabeli albo staremu Johnowi? - Jeszcze nie. Błyskawiczny powrót do zdrowia Sylwii budził powszechne zdumienie. Matthew obawiał się, że druzgoczące rozbicie rodziny może wywo- 374 łać kolejny atak, ale teściowa sięgnęła do najgłębszych rezerw swoich sił, wiedząc, że albo spadnie na samo dno, albo stoczy zwycięską walkę o wnuczki. Bez względu na to, co zrobiły (a Sylwia nie należała do kobiet, które cofnęłyby się przed przyznaniem, że zarówno Flic, jak w nieco mniejszym stopniu Imogen to początkujące sochopatki), potrzebowały jej teraz bardziej niż przedtem, ale ponieważ obie przebywały w odosobnieniu, na razie mogła tylko kierować życiem Chloe. Najmłodsza z sióstr, też mocno poszkodowana wskutek ostatnich dramatycznych przeżyć, na czas remontu Aethiopii przeniosła się do mieszkania babki. Wróciła też do The Grange, ale nauczyciele skarżyli się Sylwii, że Chloe ma trudności z nauką, ciągle jest rozkojarzona i nie zachowuje się tak swobodnie jak dotąd. - Żebym to ja wiedziała, jak jej pomóc! - westchnęła Sylwia, opowiedziawszy Matthew o swych kłopotach. - Kochasz ją - rzekł. - Żyjesz dla niej. - Ona chyba tęskni za tobą... Matthew jednak nie odniósł takiego wrażenia, kiedy odwiedził je w ubiegłym tygodniu. Nawet przed pożarem Chloe wydawała się spięta, a podczas tych kilku późniejszych spotkań wyraźnie czuł, że dzieli go od niej solidny, choć niewidzialny mur. Chloe jeszcze w szpitalu podziękowała mu grzecznie za ratunek tamtej nocy, a