uznały, że nie powinny przeszkadzać.
Która z nich ją zatruła? Nie miał pewności, czy Imogen maczała w tym palce. Raczej nie, Flic chyba nie zaufałaby do tego stopnia swojej znacznie bardziej uczuciowej i otwartej siostrze. Imogen nie umiałaby tak spokojnie siedzieć przy obiedzie wiedząc, co zaraz się stanie. Ale z drugiej strony, jeśli znałaby po- wód, jeśli jej także zależało na obciążeniu go winą, to stanęłaby murem za siostrą. Parę razy, na odgłos głośniejszych kroków, dźwięków telewizora czy zwykłej krzątaniny Karolina poruszyła się, jakby zaraz się miała obudzić, jednak spała dalej, nawet kiedy dziewczynki poszły już do metra. W końcu Matthew wstał z fotela i na zesztywniałych nogach ruszył cicho do drzwi. Gdy tylko dotknął klamki, z łóżka odezwał się głos: - Hej... - No cześć! - Obrócił się natychmiast, a zobaczywszy siedzącą żonę, uśmiechnął się do niej ciepło. - Jak się miewasz? - Podszedł z powrotem do łóżka, usiadł i wziął ją za rękę. - Lepiej ci? 68 - O tak - szepnęła, odwzajemniając uśmiech. - Trochę jestem osłabiona, ale w znacznie lepszej formie. - Dzięki Bogu. Powiedział jej, żeby nie wstawała; dziewczynki są w szkole, on zaś zostanie w domu tak długo, jak będzie trzeba. Chętnie zrobi jej grzankę i przyniesie herbatę. - Chyba tylko herbatę... - Na pewno? Skinęła głową. - Może później spróbuję coś zjeść. Ruszył do drzwi. - Czy Izabela przyszła? - Dała dziewczynkom śniadanie, wyprawiła je do szkoły, wszystko na czas. - Uśmiechnął się niemal promiennie. - Na tym odcinku spokój. Tchórz. Izabela odnosiła się do niego normalnie. Owszem, zmartwiła się chorobą Karoliny, ale była przyjazna jak zawsze, co znaczyło, że żadna z sióstr nie uraczyła jej ich wersją wydarzeń. - Karo czuje się znacznie lepiej. - Napełnił czajnik wodą. - Chociaż nie chce niczego oprócz herbaty. - Ale niech sobie wybije dziś z głowy pracę. - Izabela wiedziała, jak wszyscy, o napiętym terminie wykonania powłoczek. Matthew pokiwał głową i wyjął ze słoika torebkę herbaty. - Nie, tylko nie to paskudztwo - zaprotestowała. - Zaparzę jej prawdziwą herbatę, ale bardzo słabą. Podziękował i zawiadomił ją, że nie idzie do pracy; chce zostać z Karoliną i dopilnować, żeby się niczym nie przejmowała. Gospodyni uznała, że to dobry pomysł. Przekazawszy jej pieczę nad herbatą powędrował do ogrodu. Właśnie pojawił się stary John i Matthew opowiedział mu o chorobie Karoliny. 69 - Wiedziałem, że coś jest nie tak, skoro pan został w domu w zwykły dzień - domyślił się staruszek. - Proszę ją ode mnie