joanna liszowska w ciazy
a wyglądało, że nie ma jej w domu. Po prostu się o nią martwił. - O dziecko też? - Tak. - Czy zgłaszał pan komuś tę domniemaną przemóc? - Jeszcze nie. - A pański klient... - Reed zerknął do notatek - pan Allbeury, składał jakiś meldunek? - Nie wiem. To mogło być jakieś nieporozumienie. - Ale teraz na to nie wygląda, co? Novak nie odpowiedział; znów stanęła mu przed oczami Joanne Patston. - Kto zwrócił uwagę pańskiego klienta na tę domniemaną przemoc? - Nie wiem - skłamał z pełną premedytacją Novak, świadom, że robi to po raz pierwszy. - Na pewno? - Tak. Bardzo mi przykro. przypadek nr 6/220770 PIPER-WADE E. analiza/ocena X zawieszono akcja rozwiązano 59 - Jak się pani czuje? Jim Keenan, wywołany z salonu przez Karen Dean, żeby wysłuchać raportu od sierżanta Reeda, zobaczył po powrocie, że Patston wyszedł do ogródka. Uznawszy to za odpowiedni moment na przerwę w przesłuchaniu, powędrował do kuchni, gdzie przy stole siedziała Sandra Finch. W świetle padającym z okien ogródek był nawet w mroku doskonale widoczny, więc gdyby Patston próbował dać nogę przez płot, zostałby natychmiast zauważony, jeśli nie przez Keenana, to przez Dean. - Wiem, że to głupie pytanie, pani Finch - sumitował się szczerze inspektor - ale nie sądzę, aby ktoś z nas kiedykolwiek nauczył się, co trzeba mówić w takiej chwili. - To nie może być łatwe - przyznała uprzejmie Sandra. Była bardzo blada, ale dość opanowana. Oczywiście Keenan wiedział, że ten spokój jest pozorny, gdyż prawda nie dotarła jeszcze do niej w pełni, a poza tym kobieta musiała się liczyć z obecnością dziecka. - Kiedy pani uzna, że nadszedł czas, by powiedzieć Irinie o matce, być może przyda się pani jakieś wsparcie. W takich sytuacjach świetnie się sprawdza Karen, to znaczy konstabl Dean. Karen Dean zostawiła czajnik, który właśnie napełniała, i podeszła do stołu. - Nie będę się wtrącać - zapewniła - jeśli pani sobie nie życzy, pani Finch.